W MULTIKOLORZE
O tym, jak wiele kolorów można wydobyć z duetu fletowego, doskonale wiedzieli XVIII-wieczni kompozytorzy. Koncert C-dur Antonia Vivaldiego ucieleśnia barokowy ideał ruchu: zwiewność, nieuchwytność, iluzję, a do tego
wzniosłe emocje. Sonata Georga Philippa Telemanna to trójwymiarowy dialog, w którym flety nieustannie podążają jeden za drugim. Duet Wilhelma Friedemanna Bacha wprowadza już tendencje rokokowe: namiętne dialogi dwóch fletów zyskują tu znacznie większe natężenie emocjonalne
dzięki użyciu rozbudowanych ozdobników.
Niemiecko-duński kompozytor Friedrich Kuhlau zwany jest nieraz „Beethovenem fletu”. Rzeczywiście pozostawił spory zbiór utworów fletowych, a znając osobiście ojca muzycznego romantyzmu, trafnie przełożył jego ideały na ten delikatny instrument. Trio op. 119 to utwór o różnorodnej
narracji, bardzo śpiewny i szlachetny. Na jeszcze wyższy poziom romantycznej intensywności wzniósł literaturę fletową Franz Doppler, którego Fantazja oparta na motywach opery Rigoletto Giuseppe Verdiego czerpie z naśladowania możliwości ludzkiego głosu.
Również dziś duet fletowy cieszy się popularnością. Maya (2000) Iana Clarke’a tworzy cudownie rozmigotane faktury, a Trzy tańce (1993) Gary’ego Schockera to nieustanna zabawa, czerpiąca ze współczesnej muzyki tanecznej.
fot. Bartek Barczyk