W części pierwszej – wielki klasyk i jego pierwsze koncertowe dzieło w interpretacji Aleksandry Świgut – znakomitej i doskonale nam już znanej pianistki, której gra emanowała ogromną energią, swobodą i ekspresją (doprawioną w finale szczyptą zadziorności), a zarazem poruszała głęboką emocjonalnością, finezją i delikatnością. Wszystko to w połączeniu z grą Orkiestry pod dyrekcją Przemysława Fiugajskiego sprawiło, że dzieło wybrzmiewało szczerą radością, wigorem i młodzieńczym entuzjazmem.
A w części drugiej – kolejna porcja mocnych wrażeń. Bo dzisiejszym wykonaniem I Symfonii Brahmsa filharmonicy gorzowscy pod batutą Przemysława Fiugajskiego pokazali, że duchowy spadkobierca Beethovena nie zawsze musi być nobliwy, mieć brodę i słuszną posturę, by poruszać nas swoją muzyczną mądrością i głębią. To było fantastyczne, zachwycające detalami i subtelnościami wykonanie, od dramatycznego ogniwa pierwszego po imponujący finał. Piękna przeprawa z ciemnej na jasną stronę mocy. I o to przecież w muzyce chodzi!
Dziękujemy za dzisiejszy wieczór artystom i wspaniałej publiczności. Gromkie owacje, zwieńczone bisami po obu częściach koncertu, to najlepszy prezent na rozpoczęcie sezonu.
Wracajcie do nas co piątek, bo jak twierdzą naukowe głowy – życie bez muzyki jest mniej zdrowe i mniej szczęśliwe :)
Fotogaleria koncertu dostępna TUTAJ