
Może dlatego, że wypełnia ją muzyka bliska nie tylko naszemu ciału – w końcu przez wszystkie koncerty wiedzie nas głos ludzki, ale przede wszystkim – bliska naszym duszom. Tam, mamy wrażenie, dzieje się od początku Festiwalu najwięcej.
A dziś? Michał Pepol i jego osobista, wielowątkowa, piękna i nieoczywista muzyczna opowieść o Korze. O życiu. O miłości. O tym, co skończone. O tym, co nieskończone. Opowieść tkana z ogromnej fascynacji, ale i z drobinek, refleksów, przeźroczy. Opowieść, w której zatarte zostały wszelkie umowne granice, z której, co rusz, wyłaniały się nowe tropy. Głos wiolonczeli, głos Michała i głos Kory dopełnione brzmieniem kwintetu smyczkowego – wszystko to ułożyło się w niespieszną, pełną pieknych dźwięków całość.
Za tę solidną dawkę magii i emocji dziękujemy raz jeszcze: Michałowi Pepolowi, naszej orkiestrze oraz dyrygentowi – Przemysławowi Fiugajskiemu.
Zapraszamy do FOTOGALERII